Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie dzisiejsza dyskusja na LI. Jedna z autorek wpisów przekornie zapytała społeczność zwinną, co czyni z nas Scrum Masterów. Nie jest to certyfikat ani zaliczenie określonego szkolenia. Nie jest to znajomość Scrum Guide’a ani pilnowanie, czy odbywa się daily. Zabrało mi krótką chwilę, aby odpowiedzieć, jak ja rozumiem tę rolę i w jaki sposób sama ją kreuję. Dziś jednak będzie o wspomnianym przez Patty zestawie cnót niewieścich, które jednak z nas Scrum Mastera nie robią. Albo robią połowicznie.
Popularne antywzorce
Rola Scrum Mastera bywa mocno upraszczana, nie tylko przez organizacje, ale również przez osoby, które pracują w tej roli. Znamy osiem antywzorców tej roli opisanych przez Barry’ego Overeema. Mogę podzielić je na dwie grupy: jedna – nieadekwatnie umniejsza tej roli (skryba, sekretarka, policja scrumowa, admin narzędzia czy kelner, zabawiacz, guwernantka), druga – nieadekwatnie nadaje roli pozycję niezastąpionego lidera, który wszystko zespołowi załatwi i za wszystko odpowiada (kierownik zespołu, zarządca, superbohater, samica alfa). Jednak nie tylko antywzorce potrafią być toksyczne.
poprawna postawa antywzorcem?
Brak balansu między faktycznymi postawami czy obowiązkami również może prowadzić do wypaczeń. Agent zmiany jako osoba będąca ekspertem od zwinności podejmuje decyzje o każdej zmianie za zespół lub tę zmianę opiniuje. Facylitator, który tylko prowadzi spotkania (zespołu, managementu lub innych silosów) w organizacji, przygotowując dla nich retro i „dając przestrzeń” do dyskusji. Manager, który jako jedyny odpowiedzialny jest za proces i jego utrzymanie, a kiedy znika wszystko się sypie, „bo nie mamy Scrum Mastera”. Osoba, która tylko usuwa przeszkody, które napotka zespół, kończąca jako koordynator i osoba do kontaktu zespołu z zewnętrzem. Trener czy nauczyciel, który tylko chodzi po całej organizacji i specjalizuje się w szkoleniach ze zwinności. Coach czy mentor, który cały swój czas poświęca na indywidualne spotkania z osobami w organizacji, żeby podnosić ich świadomość lub kompetencje liderskie.
Do tej obszernej już całkiem listy dodałabym jeszcze jedną pozycję – Scrum Master jako wtyka managementu w zespole Scrumowym. Taka osoba na poziomie deklaratywnym traktuje zespół jako element organizacji wytwarzający wartość, wspiera samoorganizację, facylituje, kiedy potrzeba. Powierzchownie wszystko jest w porządku, a jednak nie pracuje w służbie zespołu, lecz w służbie managementu. Bliżej jej do kierownictwa niż do ludzi w zespole. Pierwszym jej punktem styku w organizacji są potrzeby managementu a nie potrzeby zespołów. Nie można mylić tego antywzorca z pracą Scrum Mastera na poziomie organizacji. Jeśli potrzeby kierownictwa manifestowane są w sposób, który nie wspiera zwinności i cross-funkcjonalności, Scrum Master w służbie managementu w pierwszej kolejności zastanawia się, jak ustawić proces, żeby management dostał to, co chce, a nie jak wyjaśnić kierownictwu, że dana zmiana będzie miała negatywne konsekwencje dla zespołów i dla organizacji. Może to po prostu antywzorzec przywódcy służebnego.
Żongluj świadomie
Mam wrażenie, że rola Scrum Mastera bywa często niezrozumiana nie z powodu złych intencji, lecz z powodu braku świadomości. Wymaga ona ogromnej dojrzałości. Trzeba wiedzieć, kiedy włożyć który kapelusz i na jak długo, i na który następnie najlepiej go zmienić, nie zapominając o tych „mniej noszonych”. Nie zakładać tylko ulubionych i tych, w których najlepiej się czujemy. Wymaga to nieustającej refleksji, pracy nad sobą i pogłębiania kompetencji. Wszystko to, sprawnie lawirując pomiędzy antywzorcami, które płyną często we krwi osób w organizacji, z którymi na co dzień pracujemy.
Codziennie od pięciu lat uczę się być coraz lepszym Scrum Masterem. Sama również wpadam w pułapki wspomniane wyżej. Świadomość to już jednak pierwszy krok do sukcesu. Nie mam monopolu na mówienie, co jest poprawne, a co nie jest. Kiedy jednak nie mam pewności, patrzę w kierunku historii Scruma, wartości i filozofii agile, i tam szukam drogowskazów.
Liczę, że jutro uda mi się napisać o tym, poprzez jakie działania sama realizuję rolę Scrum Mastera, ale widzę, że każdy dzień przynosi nowe bodźce. Poczekamy, zobaczymy. Wpisy popełniam na bieżąco każdego dnia, nie mam gotowej puli tekstów, więc płynę z prądem inspiracji.