Błędne nawyki myślowe: Wszystko jest o mnie

Wracam po ponad tygodniowym (spontanicznym) urlopie z kolejnym wpisem o moich złych nawykach myślowych z przeszłości. Dziś podzielę się kwestią dość powszechną w przypadku relacji międzyludzkich. Robimy to codziennie. Słuchamy innych, ale słyszymy tylko to, co chcemy. Tak też było w moim wypadku, zanim poszłam na psychoterapię. Dosłownie wszystko było o mnie.

Ktoś się ze mną nie zgadza w temacie – czyli ocenia moją wiedzę negatywnie. Ktoś krzyczy na mnie – czyli coś źle zrobiłam. Ktoś mnie obraża lub „za karę” przestaje się do mnie odzywać – czyli coś złego powiedziałam. Ktoś odnosi się do czegoś, co robię – czyli atakuje mnie personalnie. Muszę się bronić (czyli atakować) albo wziąć całą winę na siebie.

Skrzywdzone obsesyjne „JA”

Teraz już wiem, że nic nie muszę. Bronić też się nie muszę. Czy mnie ktoś naprawdę atakuje, czy to ja sama siebie aktywuję, bo „czuję się” atakowana? Teraz już wiem, że to, co mówią lub robią inni ludzie, w dużej mierze jest o nich samych a nie o mnie. Każdy myśli o sobie, tylko ja myślę o mnie. Bo nikt o mnie nie myśli tyle, co ja sama o sobie. Nikt nie robi rzeczy tylko w odniesieniu do mojej osoby lub żeby mi coś zasugerować, żeby mnie ocenić. Winy na siebie również brać nie muszę, jeśli nie uważam, że zrobiłam coś złego. O mnie są tylko moje reakcje.

Trudno jest dostrzec i usłyszeć innych ludzi, kiedy:

  • sami nie jesteśmy „zaopiekowani”,
  • sami siebie nie potrafimy usłyszeć i zatroszczyć się o swoje potrzeby,
  • nie leczymy swoich ran, nie pozbywamy się kompleksów (czasem wpojonych),
  • nie jesteśmy świadomi, co nas „rusza”, aktywuje nasz układ nerwowy do walki, informując o potencjalnym „zagrożeniu”.

Gdy patrzymy przez pryzmat ran, nadajemy dodatkowy sens słowom, gestom czy zachowaniom innych osób. Sens, który nadaliśmy temu w przeszłości. Kiedy nie potrafiłam wykazać troski o siebie, wydawało mi się, że wszystko, co dzieje się wokół, dotyczy mnie, wszystko jest albo po mojej stronie, albo przeciwko mnie. Wszystko wystawia mnie na próbę. I tylko to potrafiłam dostrzec. Tylko o sobie potrafiłam mówić. Nawet kiedy mówiłam o kimś innym.

Atak z każdej strony

Wcześniej każde zachowanie kierowane w moją stronę odbierałam personalnie. Wydawało mi się, że jeśli ktoś nie zgadza się z tym, co mówię, podważa moje kompetencje, chce mnie obrazić, celuje prosto we mnie. Po pewnym czasie dotarło do mnie, że zachowanie danej osoby nie świadczy o mnie, tylko o tej osobie i stanie, w którym się ona znajduje. To, w jaki sposób dana osoba odnosi się do innych, mówi więcej na jej temat niż na mój (nawet jeśli „mówi o mnie”). Bywają sytuacje, w których to druga osoba ma nieadekwatną reakcję. Nie wszystko, co się dzieje, to moja wina.

Co mnie triggeruje?

Zanim wezmę do siebie negatywne emocje wykrzyczane w moją stronę, powinnam zastanowić się dwa razy. Czy ta osoba ma prawo na mnie krzyczeć? Czy ktoś ma prawo zachowywać się w określony sposób? Czy powinnam czuć się w tej sytuacji źle tylko dlatego, że ta osoba ma taką potrzebę? Czy jej zachowanie jest w porządku? Graniczne emocje to atawizm. Wynikają one przede wszystkim z nieumiejętności zarządzania własnym zasobem emocjonalnym. Można umiejętnie rozmawiać o problemach, nie obrażając się wzajemnie, ale obie strony muszą być na to gotowe.

Jeśli coś mnie w kimś denerwuje lub jakieś zachowanie mnie stresuje, powinnam się najpierw zastanowić, co ta reakcja mówi o mnie. Dlaczego akurat to a nie coś innego irytuje mnie lub stresuje? Ludzi drażni w innych to, z czym sami nie potrafią sobie poradzić, czego samym im brak, a do czego nie potrafią się przyznać lub co im się źle kojarzy. Może w przeszłości ktoś miał wobec nich określone oczekiwanie, a go nie spełnili? Albo sami chcieli coś mieć, a nigdy nie mieli? Dla osoby, która nie zajęła się „ranami”, niektóre zachowania są jak zachęta do natychmiastowej silnej reakcji obronnej, stresu, czasem do ataku.

Zaopiekuj się… sobą

Żeby zacząć nawiązywać zdrowe relacje z otoczeniem i poprawić swoje wzorce komunikacji, najpierw musiałam uleczyć siebie. Przytulić siebie i otoczyć opieką niezagojone rany. Takie zadry na psychice, które każdego dnia wkradały się w mój osąd i raniły mnie samą i innych w relacji ze mną. Musiałam je otoczyć opieką, przyjrzeć się ich źródłom, zrozumieć je i puścić wolno. Przestać w kółko odtwarzać toksyczne emocje i reakcje, które aktywowały się w sytuacjach „podobnych” do tych przeszłych (na różnych poziomach – np. poczucia dyskomfortu czy stawiania granic). Dopiero po tym czasie moje relacje w pracy nabrały pełniejszego wymiaru. Łatwiej mi teraz budować relacje, zyskać zaufanie, słuchać innych, zachowywać spokój i trzeźwy umysł. Być dla innych wsparciem.

Bardzo wartościowy TEDx na ten temat można wysłuchać tutaj.