Motywacja to stan gotowości człowieka do podjęcia konkretnego działania. Jestem zmotywowana, żeby pracować nad wyrobieniem nawyku pisania. W Wikipedii można przeczytać, że motywacja to „wewnętrzny stan człowieka mający wymiar atrybutowy”. Dlatego codziennie od dziś przez minimum 14 dni będę pisać jeden artykuł, tu, na blogu. Bo mam swoje powody, które obecnie wywołują, ukierunkowują i podtrzymują moją motywację. Teraz. W danym momencie.
Ale co będzie za trzy dni? A co za pięć? Czy za tydzień dalej będę tak samo zmotywowana? Dlaczego nie mam pewności, że zrealizuję dane postanowienie? Bo zdaję sobie sprawę, że motywacja może zniknąć, osłabnąć lub zmienić kierunek („teraz chcę robić coś innego”) bez mojej zgody, decyzji, a nawet wbrew mnie i moim celom. Dlatego przy tym postanowieniu motywację odkładam w kąt.
Zmienna motywacja
Moje związki z motywacją są raczej krótkoterminowe, dlatego nie skupiam się na niej zanadto. Jeśli zmotywowana uznam, że od dziś będę pisać codziennie, to kiedy motywacja opadnie (moje zainteresowanie ukierunkuje się na coś innego), przestanę pisać w ogóle. Przyjdzie dzień, w którym nie będę miała siły ani ochoty, żeby poświęcić X czasu dziennie na pisanie. Dlatego nie mogę polegać tylko na motywacji, bo wiem, że mnie zawiedzie, jest ulotna.
niezmienna konsekwencja
Jeśli chcę zbliżyć się do swoich celów, muszę budować na konsekwencji, dyscyplinie i wzmacnianiu nawyku pisania. Nawet jeśli pisanie jest moją pasją, będą dni, w których nie będę miała żadnego pomysłu, będę zmęczona albo przebodźcowana. Mając wyrobiony nawyk, będę mogła wtedy powiedzieć: „Nie będę dziś pisać godzinę, będę pisać 20 minut i dam sobie spokój”. Konsekwencja uczy dyscypliny i – w różnym tempie ale nieprzerwanie – prowadzi mnie w obranym przeze mnie kierunku.
Motywacja osłabnie, konsekwencja zostanie
Motywacja mówi: „Piszę dziś albo nie piszę”. Konsekwencja mówi: „Nie mam siły pisać godzinę, popiszę chociaż 15 minut. Nie robię na 100%, ale pojawiam się (showing up)”. Z motywacji warto korzystać, jeśli w danym momencie jest, ale nie można na motywacji zbudować nawyku. Gdybym była biegaczem polegającym na motywacji, jednego dnia powiedziałabym: „Nie chce mi się dziś biegać, to nie idę. Obejrzę film i zjem czekoladę”. W tym samym czasie biegacz konsekwentny powie: „Nie chcę mi się dziś biegać tyle, co zwykle, to przebiegnę mniej. Pójdę chociaż na chwilę, a jak wrócę, to obejrzę film i zjem czekoladę”. Jeśli jednego dnia nie będzie mi się chciało, zrobię mniej, zamiast nie robić w ogóle. Wprowadzając zmianę, bazuję na systematyczności i dyscyplinie a nie na motywacji.
Jeśli w danej chwili masz pomysł i czujesz motywację do osiągnięcia czegoś – zacznij od budowania nawyku. Zastanów się, jak konsekwentnie utrzymać się w działaniu. Motywację odłóż na półkę. Jak zaczynam myśleć, czy mi się coś chce, to od razu mniej mi się chce. Nie będzie mi się chciało jeden dzień, a po nim przyjdą kolejne, bo nasz mózg zaraz zajmie się czymś innym. Chcesz coś zrobić, to rób, a nie zastanawiaj się, czy ci się chce. Tak jak codziennie rano myjesz zęby.
Ten wpis miał być o tym, czy warto analizować motywatory w zespole, ale przecież jutro też jest dzień.
Go with the flow.